

Kasprzyk po końcu kariery: Gdybym wiedziała, że tak będzie, to wcale tyle razy bym się nie operowała

Kasprzyk po końcu kariery: Gdybym wiedziała, że tak będzie, to wcale tyle razy bym się nie operowała
Powiedziałam sobie: koniec. To nie byłoby to samo granie, bo przy takim zdrowiu, nie idzie się z taką chęcią na trening czy mecz – mówi Paulina Kasprzyk, która zakończyła sportową karierę.
Paulina Kasprzyk (z panieńskiego Piechnik) już dziesięć lat temu, jeszcze grając w nieistniejącym już KSS-ie Kielce, miała pierwsze poważne problemy zdrowotne. Wtedy miała pierwszą z aż dziewięciu! operacji kolana.
– Już po tej pierwszej operacji było źle. Kolano cały czas mi uciekało, bolało, puchło. Potem operacje nr. 2, 3, 4, 5 itd. miały pomóc, a żadne nie pomagały, nie było lepiej. Miało być lepiej, lepiej, a nigdy nie było. Teraz już się do tego przyzwyczaiłam, potrafię o tym mówić, bo kiedyś było z tym bardzo ciężko. Gdybym też wiedziała, że teraz tak będzie, to wcale bym się nie operowała – mówi nam Paulina Kasprzyk.
Ostatnią operację miała w 2019 roku. – Okazało się, że nie mam więzadeł krzyżowych. Kolano tak mnie bolało, że nie mogłam normalnie funkcjonować nawet w normalnym życiu – dodaje Kasprzyk.
Od marca 2020 roku miała przerwę macierzyńską, a w ubiegłym roku zdecydowała się wrócić do gry i podpisała umowę z Suzuki Koroną Handball Kielce.
W lutym tego roku Kasprzyk w wyjazdowym meczu 1/8 finału Pucharu Polski z Pogonią Szczecin doznała kontuzji drugiego kolana. – Okazało się, że mam uszkodzone więzadło przednie drugiego stopnia. Nie miałam operacji, rehabilitowałam się i jest w miarę ok. Z drugiej strony od lutego nie mogłam przez dwa miesiące normalnie zajmować się dzieckiem – przyznaje Kasprzyk.
To dlaczego zatem koniec kariery?
– Po prostu jest już za duże ryzyko. Bałabym się, bo mam już problem z dwoma kolanami. Kiedyś miałam też kłopot z barkiem. Powiedziałam sobie: koniec. To nie byłoby to samo granie, bo przy takim zdrowiu, nie idzie się z taką chęcią na trening czy mecz. Oczywiście chciałabym grać do 60-tki, jakbym była zdrowa, bo kocham piłkę ręczną. Nie chciałam kończyć kariery, nie czuje jeszcze, że nie jestem zawodniczką. Muszę się jednak z tym pogodzić, że to definitywny koniec – dodała 30-letnia Kasprzyk.