Niepotrzebnie nerwowa końcówka, ale jest wygrana
Niepotrzebnie nerwowa końcówka, ale jest wygrana
Suzuki Korona Handball Kielce odniosła drugie z rzędu zwycięstwo przed własną publicznością. Tym razem kielczanki pokonały SPR Handball Rzeszów 35:29.
Podopieczne Pawła Tetelewskiego nieco na własne życzenie w drugiej połowie zgotowały sobie niepotrzebne emocje. W 53. minucie po błędzie przy wyprowadzaniu piłki na własnej połowie i golu rywalek było tylko 29:28 dla gospodyń.
Wtedy ważną rolę odegrała Magdalena Berlińska. Najpierw zdobyła gola na 30:28, a chwilę później świetnie zachowała się w obronie i przechwyciła piłkę. Po chwili z prawego skrzydła trafiła Kotwica i było 31:28. Takiego prowadzenia kielczanki już nie zmarnowały.
Tuż przed końcową syreną swojego pierwszego gola w pierwszej lidze zdobyła Martyna Śmiglarska. Był to dla niej dopiero drugi występ w tych rozgrywkach. W ubiegłej kolejce przebywała na parkiecie tylko kilka minut.
– Wkradła się w drugiej połowie chyba myśl, że mecz jest już wygrany, bo prowadziliśmy sześcioma bramkami. Zrobił się kłopot, ale po powrocie podstawowych zawodniczek, wszystko wróciło na właściwe tory. Czeka nas jeszcze bardzo dużo pracy, szczególnie w ataku. Chodzi mi o zgranie, tempo, podania chwytu, niuanse. W obronie wciąż jest zbyt za dużo dziur w środku, nie przesuwamy, nie pomagamy sobie i to też trzeba poprawić – powiedział Paweł Tetelewski, trener Suzuki Korony Handball Kielce.
W sobotę Suzuki Korona Handball zagra na wyjeździe z JKS-em Sanem Jarosław.
Suzuki Korona Handball – SPR Handball Rzeszów 35:29 (16:12)
Suzuki Korona Handball: Toboła, Smelcerz – Berlińska 7, Staszewska 7, Kotwica 5, Miśkiewicz 4, Grabarczyk 3, Jaworska 3, Młynarska 2, Podsiadło 1, Rzepka 1, Szymanik 1, Śmiglarska 1, Samiczak, Mikocka.