Skip to main content
wp-content/uploads/2023/01/skh_sparing-86.jpg wp-content/uploads/2023/01/skh_sparing-86.jpg

Paweł Tetelewski: Trzecie miejsce to nasz sukces. Nie miałem takich historii w swojej karierze, jak w tym sezonie

15 czerwca 2023
PGNiG Superliga Kobiet
wp-content/uploads/2023/01/skh_sparing-86.jpg

Paweł Tetelewski: Trzecie miejsce to nasz sukces. Nie miałem takich historii w swojej karierze, jak w tym sezonie

15 czerwca 2023
PGNiG Superliga Kobiet

– Pamiętajmy, że przez trzy miesiące trenowaliśmy w 8-9 dziewczyn w polu, a i tak zespół pokazał klasę w drugiej rundzie i do ostatniego meczu walczył o drugie miejsce – mówi Paweł Tetelewski, trener Suzuki Korony Handball Kielce po sezonie 2022/2023.

Trzecie miejsce na koniec sezonu w I Lidze Suzuki Korony Handball Kielce to?

Paweł Tetelewski, trener Suzuki Korony Handball Kielce: Uważam, że jest to bardzo dobry wynik dla naszego młodego zespołu. Tym bardziej że większość sezonu graliśmy bez kontuzjowanych zawodniczek – Agnieszki Młynarskiej, Honoraty Gruszczyńskiej, Marty Chodakowskiej, Klaudii Wawrzyckiej, a w końcówce sezonu wypadła nam jeszcze Martyna Szymanik. Wszystkie były w naszej układance ważnymi postaciami.

Mimo tych absencji dało się wycisnąć więcej?

– Tak, bo na pewno była szansa na zajęcie drugiego miejsca. Można było się o to pokusić. Warszawa była poza zasięgiem, ale przecież nawet z tym zespołem udało nam się raz wygrać, w dodatku na wyjeździe. A przecież nikt nie potrafił z nimi zwyciężyć.

Trzeba pamiętać, że bazujemy na swoich wychowankach, dziewczynach z Kielc. Dla niektórych zawodniczek był to pierwszy sezon nie tylko w pierwszej lidze, ale w ogóle w seniorskiej piłce ręcznej. Zrobiły krok do przodu, grały dużo, a zostały przecież rzucone na głęboką wodą.

Na pewno najbardziej czkawką odbił się nasz mecz czwartej kolejki u siebie z AZS-em UMCS-em Lublin, gdy w jednym meczu doznaliśmy aż trzech kontuzji (Młynarska, Gruszczyńska i Samiczak). To tak naprawdę wszystko zmieniło i ustawiło pod kątem dalszej części sezonu. Nie pamiętam w swojej karierze trenerskiej czy zawodniczej takiego meczu, by były aż trzy poważne urazy.

Z drugiej strony zawsze będziemy pamiętać mecz w Warszawie z niepokonanym wcześniej liderem. Wszystko nam wychodziło i pokazaliśmy bardzo fajną piłkę ręczną. To był fajny bodziec na kolejny sezon, potwierdzenie, że udało nam się zbudować fajny zespół. Ważne, że dziewczyny trzymają się razem i atmosfera w szatni jest dobra. 

Czego zabrakło najbardziej w tych przegranych meczach? Doświadczenia?

– Mieliśmy momenty, gdzie wchodziliśmy na wysoki poziom i nie umieliśmy go utrzymać. Nie było tak, że od razu dostawaliśmy w głowę i szybko mecz był rozstrzygnięty. Zawsze walczyliśmy, ale mieliśmy moment przestoju, a rywalki odskakiwały. Potem zbyt pochopnie próbowaliśmy odrabiać straty. W takich sytuacjach potrzeba więcej spokoju. Nie da się 3-4 bramkowej straty odrobić w minutę, ale do tego dziewczyny też jeszcze dojrzeją.

Która z zawodniczek był największym objawieniem sezonu?

– Nina Smelcerz, juniorka młodsza, przebojem weszła do bramki, fajnie broniła, parę meczów pomogła nam wygrać. Szacun i ukłony w stronę Kasi Grabarczyk, która nieraz grała po 60 minut, motywowała dziewczyny, harowała w obronie i ataku. 

Zresztą każda z dziewczyn dała coś od siebie, ale nie będę może dawał teraz laurek każdej (śmiech). Pamiętajmy, że przez trzy miesiące trenowaliśmy w 8-9 dziewczyn w polu, a i tak zespół pokazał klasę w drugiej rundzie i do ostatniego meczu walczył o drugie miejsce.

Chyba nie było tygodnia, by trenować całym zespołem.

– Jedynie na początku sezonu. Potem od meczu z Lublinem zaczął się dramat. Do trzech wspomnianych już poważnych urazów, w okresie jesienno-zimowym doszło sporo drobnych kontuzji i infekcji. Ubolewam nad tym, że pracowaliśmy w tak okrojonym składzie, a wiadomo, że w piłce ręcznej zgranie jest najważniejsze. Wielkiej taktyki w 8 dziewczyn nie da się zrobić. Pierwszy raz w życiu  miałem taką sytuację, by pracować w tak wąskim składzie.

Teraz przed nami Liga Centralna. Czego możemy spodziewać się w tych rozgrywkach?

– Zgłosiliśmy się i wszystko idzie w tym kierunku, by tam zagrać. Na pewno czekałoby nas tam dużo lepsze granie, bardziej obciążające z dłuższymi i cięższymi wyjazdami. Są tam przecież Gdynia, Tczew, Jelenia Góra, Poznań, Szczecin. W pierwszym sezonie każdemu pewnie będzie ciężko cokolwiek powiedzieć o szansach itd. To będzie taki sezon zapoznawczy.  Na pewno jednak poziom będzie wyższy niż w I lidze. Nie będzie meczów, gdzie można wygrać 10-15 bramkami. Każdy pojedynek może mieć swoją historię.

Jak będzie wyglądać skład naszego zespołu w przyszłym sezonie?

Na pewno musimy wzmocnić drużynę, bo Gruszczyńska, Młynarska i Chodakowska już nam nie pomogą. Trzeba szukać transferów w drugiej linii, ale myślimy też nad wzmocnieniem bramki. Nie mówimy, że mamy słabszą bramkę, ale przydałaby się trzecia bramkarka, bo sezon jest długi. Skrzydłowe i kołowe zostają takie, jakie mamy obecnie. Jedno jest pewne – już nie możemy doczekać się nowego sezonu.